poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Rozdział 7

          Siedziałam jak na szpilkach. Przed chwilą jeszcze chodziłam i nie wiedziałam co powinnam zrobić. W takich dniach żałuję, że mam wolne. Gdybym dziś pracowała, mojej głowy nie zaprzątałby jakiś okrutnie przystojny brunet! Co zrobić? Może napiszę do niego, żeby nie przychodził? Albo powiem mu, że źle się czuję. Nie! Wtedy tym bardziej będzie chciał przyjść. Co ze mną? Podrywa mnie przystojniak z zespołu znanego w całym świecie, a ja chcę go spławić! Wiele dziewczyn dałoby się zabić za jeden pocałunek, a ja dostałam ich setki i miałam dostać jeszcze więcej. A ja? Siedzę na kanapie i płaczę nad rozlanym mlekiem. I po co ty głupia Holly zaproponowałaś mu spanie w swoim łóżku?! Co ci gamoniu odbiło?! Wiem! To te jego oczy! Nie można im odmówić!
          Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mikrofali. Ciepłe mleko. Będzie kakao! Wstałam i ruszyłam do kuchni w celu przygotowania tego jakże zbawczego napoju. Nie obyło się oczywiście bez wpadnięcia na ścianę. Zamyślona Holly to bardzo niezdarna Holly. Przygotowałam napój i wróciłam do salonu, uważając tym razem na wystające gdzie nie trzeba ściany. Siedziałam i w całkowitej ciszy popijałam kakao. Cóż... Pech to pech. Nawet to mi nie pomogło.
          Nie mogę siedzieć cały dzień w domu. Muszę wyjść. Ale nie wiem o której Zayn chce przyjść. Trudno. Poczeka. Albo sobie pójdzie, co z pewnością ułatwiło by sprawę. Wzięłam torebkę, zamknęłam drzwi na klucz i weszłam do windy. Po chwili znalazłam się już na ulicy.
          Idąc przed siebie nieprzytomnie potrącałam ludzi, którzy wyklinali moje niewłaściwe zachowanie. Nie obchodziło mnie to. Nie słuchałam. Szłam i myślałam. Weszłam do parku i usiadłam na ławce. Pomyślałam, że może mogłabym kogoś zapytać o zdanie. O radę. Ale kogo? Nikogo tu nie znam. No może poza chłopakami. I Eleanor. No właśnie. Ona. Tylko czy ufam jej na tyle, żeby móc się z nią podzielić doświadczeniami ostatniej nocy i czy mogę pytać ją o radę? Przecież Zayn'a zna lepiej. Nie będzie obiektywna. A może to moja jedyna szansa?
          Wyciągnęłam z torebki telefon i wybrałam numer do dziewczyny.
- Holly! Co tam słychać? - odezwał się jej radosny głos.
- Hej. Mam do ciebie prośbę.
- Wal!
- Potrzebuję rady. Takiej babskiej. Twojej!
- Haha! Jasne. Spotkajmy się. Co teraz robisz?
- Siedzę na ławce w parku i staram się opanować emocje.
- Nie przesadzaj Holly. Jestem z tobą! Może do ciebie przyjadę? - zaproponowała.
- Jasne. Będę czekać - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
          I co teraz? Teraz pójdę do domu i będę czekać na Eleanor. Mam nadzieję, że przyjedzie szybko. W przeciwnym razie Zayn ją uprzedzi i nie będę mogła już z nią porozmawiać. Idąc do domu zaszłam do sklepu po butelkę wina. Znowu! Jak tylko znalazłam się w mieszkaniu poszłam na taras zapalić. Długo myślałam o tym co powinnam zrobić w zaistniałej sytuacji. Baby są głupie! Zawsze się przejmują, nawet kiedy nie mają czym.
          Zadzwonił dzwonek. Zgasiłam papierosa i poszłam otworzyć drzwi. Eleanor! Jak dobrze...
- Właź.
- Dzięki - uśmiechnęła się. - Co takiego pilnego?
- Mam problem. Ale najpierw usiądźmy. - wskazałam jej dłonią kanapę w salonie i sama ruszyłam za nią do pokoju.
- No więc? - dopytywała.
- Może jesteś głodna? Chcesz coś? Albo do picia? - zaproponowałam. - Mam wino!
- Nie! Siadaj i się nie wykręcaj. - poklepała miejsce obok siebie i uśmiechnęła się "na zachętę".
- No dobrze... Więc... Nie wiem czy powinnam... - jąkałam się.
- Wal! Dziewczyno! - przerwała zniecierpliwiona.
- Ok. Tak jakby spędziłam noc z Zayn'em. - powiedziałam i czekałam na reakcję.
- No i? - zapytała po chwili.
- Ty mi powiedz... - spuściłam głowę.
- Ehh... Trudno mi powiedzieć cokolwiek, bo nie znam sytuacji, a ty wcale mi w tym nie pomagasz - spojrzała na mnie jakby czekała na ciąg dalszy opowieści.
- Bo nie wiem co mam ci powiedzieć.
- Spaliście ze sobą? - zapytała prosto z mostu.
- To znaczy co? Jeśli chodzi ci o seks, to nie. - wytłumaczyłam.- Ale mogło do tego dojść. - dodałam cicho.
Minuta ciszy.
- Czyli co? Dziewczyno, mów mi co robiliście - zniecierpliwiła się.
- Ojej! Przyszedł do mnie i powiedział, że go wykopali z łóżka, więc zaprosiłam go do siebie. Potem poszliśmy zapalić, było mi zimno, więc mnie objął. Wróciliśmy, Zayn się rozebrał, położyliśmy się do łóżka, on mnie przytulił. Potem gadka-szmatka i nagle "chciałbym cię pocałować". To chyba trochę dziwne, nie? - opowiadałam. - No to pozwoliłam mu pocałować się w policzek, ale zaczął całować mnie po całej twarzy, coś powiedział i odwrócił się dupą! Potem mnie przepraszał za to, że mnie całował, a potem znowu się całowaliśmy. Było blisko do.. wiesz czego. A potem poszliśmy spać. Rano nawet nie chciał o tym rozmawiać! Powiedział tylko, że przyjdzie dzisiaj wieczorem...
          Wszystko powiedziałam na niemal jednym wydechu. Przez chwilę musiałam dojść do siebie, a wtedy spojrzałam na Eleanor, która wpatrywała się w przeciwległą ścianę.
- El.. Pomóż! Co mam zrobić? - zapytałam błagalnym głosem.
- Musisz z nim pogadać. - powiedziała w końcu stanowczym tonem. - Musisz przejąć kontrolę. Jak tu przyjdzie, to nie pozwól mu się nawet dotknąć. Każ mu usiąść i się spowiadać. Musi cię szanować. A Zayn akurat ma tendencję do częstego zmieniania kobiet. To znaczy, nie tyle zmieniania, co bardzo lubi je podrywać. Lepiej, żeby nie chciał cię tylko uwieść. Musisz uważnie obserwować każdy jego ruch. Nie pozwalaj mu na zbyt wiele. Jeśli bardzo mu się podobasz to na ciebie poczeka. A jak trzeba będzie to nawet zawalczy.
          Przez cały czas, gdy to mówiła patrzyła mi prosto w oczy. Widać było, że przejęła się tą sprawą. Nie ma co się dziwić. W końcu Zayn to jej przyjaciel, a mnie ponoć bardzo polubiła. Postawiłam ją więc w samym centrum tego wszystkiego. Było mi z tego powodu trochę głupio, ale bardzo potrzebowałam kogoś do zwierzenia się.
- A co jeśli kiedy go zobaczę, to spanikuję i nie będę w stanie nic zrobić? - zapytałam.
- Nie możesz spanikować. I nie daj się jego oczom. Chyba zauważyłaś je, no nie? - zapytała i mrugnęła do mnie okiem.
- Tak zauważyłam! - powiedziałam i rzuciłam w nią poduszką.
- To wiesz na co uważać!
          Zaczęłyśmy się śmiać. Pogadałyśmy jeszcze trochę i Eleanor opuściła moje mieszkanie. Ja natomiast poszłam jeszcze raz zapalić. Moje ręce się trzęsły. Z trudnością trzymałam papierosa między palcami. Usilnie starałam się go jednak nie upuścić. Skupiałam się na tym tak bardzo, że nie myślałam już o niczym innym. Kiedyś papieros się jednak kończy. Wróciłam do środka i rzuciłam się na łóżko. Leżąc z twarzą schowaną w poduszkę zastanawiałam się kiedy przyjdzie. Mijały kolejne godziny. Zdążyłam przenieść się z łóżka na kanapę, później na krzesło w kuchni, następnie na parapet, taras (musiałam zapalić), znowu łóżko i kiedy byłam już w drodze do salonu usłyszałam dzwonek do drzwi.
          Spanikowałam! A przecież Eleanor zabroniła mi panikować! Powoli podeszłam do drzwi. Odliczyłam od 10 w dół i spokojnie je uchyliłam. Tak. Stał tam. Uśmiechał się (tak pięknie)! Odsunęłam się od drzwi i wpuściłam gościa do środka. Nic nie mówiąc wszedł i skierował się prosto do salonu. Ruszyłam za nim i po chwili siedzieliśmy już na kanapie i nie wiedząc co powiedzieć patrzeliśmy się na siebie.
- Jak minął ci dzień? - zaczął niepewnie.
- Mało istotne - odpowiedziałam, bo nie musi wiedzieć, że znaczną część dnia spędziłam z Eleanor na rozmawianiu o nim. - Musimy pogadać.
          Stało się to, czego najmniej bym się spodziewała. Zayn zwiesił głowę i zaczął bawić sznurkiem od bluzy. Czyżby się speszył? Niemożliwe. To Zayn Malik!
- Posłuchaj mnie bardzo uważnie, bo nie lubię mówić o takich rzeczach. - odezwał się nagle i spojrzał mi prosto w oczy. - Znalazłem się w sytuacji, w której nigdy nie byłem. Zawsze wszystko było łatwiejsze. Wiesz, nigdy nie czułem do dziewczyny tego, co do ciebie. Wiem! To może wydawać się dziwne, bo znamy się teoretycznie miesiąc, ale w praktyce wychodzi na dobrą sprawę 2 dni. Ale to nie zmienia faktu, że chciałbym spróbować z tobą czegoś więcej niż przyjaźni. Wyśmiej mnie jeśli chcesz, ale bardzo mi się podobasz, a to co czułem wczoraj upewniło mnie tylko w tym, że chcę z tobą być, że jesteś mi potrzebna. Nie miało tak być. Mieliśmy być przyjaciółmi, dobrze się razem bawić i wczoraj, no w sumie dzisiaj, wszystko legło w gruzach, bo już nie potrafię myśleć o tobie jak o przyjaciółce.
          Urwał. W jego oczach widziałam strach, ale też ulgę. Trzymanie tego w sobie musiało mu bardzo ciążyć. Ale teraz już wiem.
- Powiedz coś - poprosił i spuścił wzrok. Dopiero teraz spostrzegłam się, że gapię się na niego z lekko otwartymi ustami.
- Nie wiem co - odpowiedziałam zachrypniętym głosem. Głupia chrypa! Dlaczego musi pojawić się zawsze, gdy chcę być stanowcza?!
- Cokolwiek - teraz już szeptał.
          Nie wiedziałam co powiedzieć. Siedziałam i patrzyłam jak chłopak bawi się tymi przeklętymi sznurkami. Bardzo chciałam go wtedy przytulić, pocałować. Ale nie mogłam. Musiałam trzymać się planu. Tylko co w tej sytuacji można uznać za plan?
          Sznurki zaczęły mnie irytować. Złapałam Zayn'a za dłoń. Poczułam jak zadrżał. Więc to prawda? Podobam mu się? Ciało nie umie kłamać. Spojrzał na mnie wzrokiem przepełnionym nadzieją i strachem.
- Zayn, ja... - zaczęłam, ale urwałam, bo... no właśnie. Bo co? - Nie wiem czy powinniśmy. Nie wiem czy tak od razu... Co jeśli kiedy poznamy się lepiej znienawidzimy się i zniszczymy przyjaźń? Ty będziesz miał chłopaków, poradzisz sobie. A ja? Zostanę sama, stracę wszystko. Boję się zrobić coś, czego później oboje będziemy żałować.
- Nie będziemy...
- Nie wiesz tego! Po prostu nie wiem czy to jest dobry pomysł.
- Więc proszę, przekonajmy się...
- Chcesz wszystko postawić na jedną kartę! Poza tym pomyśl! Teraz jesteś tu, ale za chwilę będzie trasa, koncerty, fanki, tysiące kilometrów! Nie jestem pewna, czy dam radę...
- Eleanor i Danielle dają, to ty też dasz! Obiecuję, będzie dobrze - powiedział i przytulił mnie mocno.
          I co teraz? Co ja mam zrobić? Tak wspaniale czułam się w jego ramionach. Było mi tak dobrze. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w niego. Zapach perfum wymieszany z zapachem dymu tytoniowego wypełnił mi nozdrza. Mogłabym tak pozostać na dłużej. Ale życie jest inne. Teraz jest fajnie, ale związek to nie jest tylko przytulanie i dawanie buziaków. To coś więcej.
- Zayn, nie możemy. - powiedziałam i odsunęłam się od niego. Spojrzał na mnie oczami pełnymi smutku. - To za szybko. Związek między nami nie ma szansy przetrwać. Nie teraz. Może kiedyś. Na tę chwilę znamy się zbyt krótko i zbyt słabo. Ja nie chcę ryzykować.
- Więc jak to teraz będzie wyglądać? Już ci powiedziałem. Nie potrafię o tobie myśleć jak o przyjaciółce. Nie chcę o tobie tak myśleć. Chcę, żebyś była w moim życiu kimś więcej. Kimś wyjątkowym. Chcę żyć z tobą i dla ciebie! Proszę, daj mi szansę. - złapał mnie za rękę i pocałował wierzch mojej dłoni, pozostawiając na niej przyjemne uczucie ciepła.
- Zayn - szepnęłam. - Nie chcę stracić cię zanim całkiem zdobędę. Teraz nie jestem jeszcze na to gotowa. Ale kiedyś będziemy razem, obiecuję.
          Przysunęłam się do niego i mocno przytuliłam. Schowałam twarz w zagłębieniu szyi i znów wdychałam ten piękny zapach. Jego zapach. Objął mnie ramionami, mocno i pocałował w głowę. Z moich oczu mimowolnie popłynęła samotna łza, żeby za chwilę zatonąć w gąszczu blond włosów i zniknąć. Siedzieliśmy tak przytuleni dłuższą chwilę.
- Daj mi tę noc. Proszę - odezwał się. - Poza tym obiecałaś...
- Zayn, utrudniasz to wszystko. To zły pomysł.
- Ale obiecałaś... - zaczął marudzić.
- No dobra. Ale tylko ta noc. - zastrzegłam się i spojrzałam mu w oczy. Po co ja to robiłam?! Nie wolno mi patrzeć w TE OCZY!!! Spuściłam szybko wzrok i odsunęłam się lekko.
- Co się stało? - zapytał.
- Hipnotyzujesz - odpowiedziałam wymijająco i wstałam. - Wina?
- Jasne - uśmiechnął się i poszedł za mną do kuchni.
          Nalałam wina do kieliszków i jeden wzięłam sobie, a drugi podałam brunetowi. Upiliśmy po łyku i wróciliśmy do salonu, biorąc ze sobą butelkę. Nie rozmawialiśmy. Wiem, mieliśmy się poznawać. Ale żadne z nas nie chciało nic mówić. Poznawaliśmy się w milczeniu. O dziwo cisza nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie. Uśmiechaliśmy się do siebie jakbyśmy znali się dużo dłużej niż od wczoraj.
          W pewnej chwili Zayn wstał i wyciągając do mnie dłoń powiedział:
- Chodź, zapalić.
Ujęłam wyciągniętą rękę, a chłopak splótł nasze palce razem. Mimowolnie się uśmiechnęłam pod nosem. On też, zauważyłam to. Zacisnął mocniej palce i pociągnął mnie w stronę tarasu. Zanim się jednak zorientowałam wylądowałam na swoim łóżku, a Zayn zaraz na mnie.
- Przebiegły - powiedziałam.
Chłopak zaśmiał się, a ja zamarłam. Nasze twarze były tak blisko. Jego oczy, usta, nos. On... No i stało się! Nasze twarze dzieliło niebezpiecznie mało milimetrów. Zauważyłam drgnięcie jego ust. Do czego on zmierza? Zrobiło mi się gorąco. Bardzo... Nagle uniósł brwi i uśmiechnął się.
- Rumienisz się - szepnął, a mi zrobiło się jeszcze cieplej.
Nie mogąc wydusić słowa zaprzeczyłam delikatnym ruchem głowy. Serce natomiast waliło mi jak młotem. Zamknęłam oczy, żeby trochę się uspokoić. Jeszcze żaden facet nie podziałał na mnie tak jak on. Mocniej przycisnął mnie do siebie, a ja wciągnęłam głośno powietrze. Koniuszkiem palca dotknął mojej dolnej wargi. Patrzył mi prosto w oczy, a ja spojrzałam na jego jakże pociągające usta, które są tak miękkie i delikatne. Byłam pewna, że gdyby nie fakt, że leżę, z pewnością bym się przewróciła.
- Pragnę cię - szepnął mi do ucha. - Bardzo...
Musnął ustami płatek mojego ucha. Odczułam to nawet tam - na dole. Co on ze mną robi? Zaczął całować mnie w okolicy ucha i na szyi. Jego dłoń przesunęła się w dół docierając do mojej talii, następnie biodra i w końcu do pośladków. Moje ciało przeszył przyjemny dreszcz. Chcę tego. Tak bardzo, że za moment wykrzyczę mu to w twarz. To koniec! Chwyciłam jego idealnie ułożone włosy i pocałowałam. Nim minął ułamek sekundy, Zayn oddał pocałunek, a ja jęknęłam w jego usta z rozkoszy i pragnienia.
          Obrócił nas tak, że teraz to ja leżałam na nim. Podniosłam się i usiadłam na nim okrakiem. Idąc moim tokiem myślenia uniósł plecy i jednym ruchem zdjął ze mnie bluzkę. Nie pozostając dłużna rozpięłam jego bluzę i delikatnie zsunęłam ją z jego ramion. Następnie moje dłonie powędrowały do koszulki, która niezwłocznie wylądowała na podłodze.
- Jesteś pewna? - zapytał i spojrzał mi prosto w oczy.
- Nie - odpowiedziałam krótko i zatopiłam swoje wargi w jego ustach.
          Owinął dłonią mój kucyk i pociągnął go lekko do tyłu unieruchamiając mi głowę. Sam natomiast całował mnie po szyi i dekolcie. Wolną dłonią rozpiął guzik moich spodenek i powoli zsunął je z pupy. Położył mnie na poduszce i zdjął swoje spodnie. Kładąc się przycisnął mnie do materaca. W okolicy podbrzusza poczułam jego wzwód, na co na moich policzkach pojawiły się czerwone plamy. Jego dłoń powędrowała do moich majtek i po chwili czułam jego rozpalone palce pocierające delikatnie moją łechtaczkę. Z moich ust wydarł się głośny jęk, a moje paznokcie wbiły się w jego plecy. Zadrżał. Zdjął ze mnie resztki ubrania i sam zsunął swoje bokserki. Całując mnie po brzuchu powoli zbliżał się ku dołowi. Całował mnie zarówno delikatnie jak i zachłannie. Zacisnęłam dłonie na prześcieradle. On natomiast musnął językiem moją łechtaczkę doprowadzając mnie tym samym do obłędu. Powoli i delikatnie zaczął mnie tam lizać. Gdy przyspieszył poczułam drżenie swoich kolan. Już nie mogłam. Zaczęłam wić się krzyczeć z przyjemności. Poczułam skurcz w każdej możliwej komórce ciała. Dysząc opadłam na poduszkę i próbując uspokoić oddech spojrzałam na chłopaka. Jego oczy błyszczały a na twarzy malował się pełen radości uśmiech. Zbliżył swoją twarz do mojej i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Poczułam jak jego dłonie wędrują do moich kolan i powoli, ale pewnie rozsuwają je i unoszą do góry.
- Nie ma już odwrotu - szepnął mi do ucha i przystawił czubek swojej męskości do mojej pochwy.
To ten moment. Poczułam jak wchodzi we mnie z impetem. Nie mogąc się powstrzymać wydałam zduszony jęk. Poruszał się we mnie najpierw powoli, później przyspieszał i znowu zwalniał. Moje ciało zaczęło drżeć. Wyczuwając to mulat zaczął wchodzić we mnie mocniej i chyba trochę głębiej. Nie kontrolowałam już się. Gdyby nie fakt, że przygniatał mnie swoim ciałem, pewnie wyleciałabym już w kosmos. Oboje zaczęliśmy nierówno oddychać i jęczeć.
- Holly, ja... - zaczął i wlał się we mnie. Opadł na mnie z wyczerpania i oddychając ciężko wtulił twarz w moje włosy.
Czułam się wspaniale. Jakby zeszło ze mnie ogromne ciśnienie, które z każdym dniem stawało się co raz bardziej uciążliwe. Chłopak zszedł ze mnie i położył się obok. Odwróciłam się w jego stronę, a on naciągnął na nas kołdrę. Patrzyłam w jego oczy, które hipnotyzowały mnie do reszty. jego twarz złagodniała i pojawił się na niej szeroki uśmiech.
- Dziękuję - powiedział i pocałował mnie.
- Co teraz? - zapytałam.
- A co ma być? Obudzisz się rano i stwierdzisz, że chcesz ze mną być, że jesteśmy sobie pisani i nie możesz mnie od siebie odrzucić.
- Ja...- zaczęłam, ale zająknęłam się.- Zayn...
- Wiem, nic nie mów - położył na mych ustach palec i delikatnie je pomasował.
Westchnęłam i zamknęłam oczy. Nie było nawet 21,  mi już chciało się spać. Gdy zaczęłam już przysypiać obudził mnie głos zmartwionego chłopaka.
- Holly?
- Hmm?
- Ja nie zabezpieczyłem się - powiedział i zmarszczył czoło.
- Wiem... - odpowiedziałam.
- Nie martwisz się? - zapytał ze zdziwieniem.
- Nie... - odparłam. - Biorę tabletki.
- Serio - zdziwił się jeszcze bardziej. W sumie nie wiem dlaczego.
- Serio... muszę. Kiedyś ci o tym powiem. Ale teraz śpij - posłałam chłopakowi ciepły uśmiech i dałam buziaka.
Zamknął oczy i schował twarz w moje włosy. Pogładziłam go po policzku i zamknęłam powieki. Tak przytuleni zasnęliśmy.

1 komentarz: