środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 5

Hej, Hej! Witam! T chyba moja pierwsza nota odautorska :D Czuję się jakbym pisała do samej siebie! I pewnie tak jest ;P W każdym razie, jeśli ktoś zdecydował się przeczytać ten krótki fragment opowiadania, to proszę niech zostawi komentarz! Wystarczy mi zwykłe "przeczytałam/ -em". Z góry dzięki :)


_________________________________________________




          Dni mijały szybko. Jerry postanowił wyjechać w czwartek, więc weekend spędziłam sama. Tylko w piątek towarzystwa dotrzymała mi Eleanor, bo poszłyśmy na zakupy. Niestety "wolne" nie trwa wiecznie. W poniedziałek czekał mnie pierwszy (oficjalnie) dzień w pracy. Polegał on na zapoznaniu się z moim tymczasowym "planem lekcji", bo przez najbliższe dwa tygodnie moim zadaniem jest uczęszczanie na kursy doszkalające. W sumie nic strasznego. Kila razy mijałam się na korytarzu firmy z menadżerem chłopaków, a raz nawet z nimi. Cóż... Nie mogę tego nazwać ekscytującym spotkaniem. Niall zapytał tylko, czy wiem coś na temat przyjazdu Jerry'ego. Nie wiedziałam. 
          Mijał tydzień po tygodniu. W końcu nadszedł dzień, w którym mijał równo miesiąc od mojej wyprowadzki. Hmm... Chyba trzeba się za to napić! Wracając z pracy zamiast iść prosto do domu weszłam do sklepu. Podeszłam do półki z alkoholami. Będę pić do lustra, więc to nie może być nic mocnego. Wino! Carlo Rossi Sweet Red. O tak! Wzięłam butelkę i ruszyłam do kasy. W połowie drogi przypomniało mi się, że nie mam kieliszków. Ruszyłam więc do odpowiedniego działu. Znalazłam. Idealne! Przechodząc koło stoiska ze słodyczami wzięłam jeszcze paczkę żelków. Całkiem sporą paczkę... Doszłam w końcu do kasy. Zapłaciłam. Kasjerka szukała dla mnie reszty, gdy ja spojrzałam w prawo. Liam. Kiedy zobaczył na sobie mój wzrok uśmiechnął się, kiwnął głową i jakby nigdy nic uciekł. Co ja mu zrobiłam? Nie myśląc dużo wzięłam resztę pieniędzy i ruszyłam w stronę domu.
          Idąc myślałam dużo o moim miesięcznym pobycie w Londynie. Od kiedy wyjechał Jerry okrutnie mi się nudziło. Brakowało mi przyjaciela. Muszę o tym pomyśleć w najbliższym czasie, w przeciwnym wypadku umrę z samotności. 
          Weszłam do dobrze znanego mi już budynku. Weszłam do windy i wcisnęłam przycisk "3". Gdy drzwi się otworzyły zmęczona poczłapałam do swojego mieszkania. Wyciągnęłam klucze, włożyłam je w zamek, ale te ani drgnęły. Czy to możliwe, żebym zapomniała zamknąć dom? Przekręciłam klamkę. Otwarte. Zrobiłam krok do przodu i znalazłam się w mieszkaniu. Pierwsze co zobaczyłam to kilka osób siedzących w salonie i śmiejących się w głos. Zamknęłam wejściowe drzwi i ruszyłam w kierunku, z którego dochodziły śmiechy. Na mój widok wstał Nate i zaczął:
- Ciszaaaaa!!!! - wydarł się na co lekko się skrzywiłam. "Jak w domu" pomyślałam. - Holly przyszła! Holly... - zwrócił się tym razem do mnie. - Jesteś z nami już miesiąc. Chcieliśmy ci tylko powiedzieć, że bardzo się z tego cieszymy! Mam nadzieję, że się nie gniewasz - skończył i mocno mnie przytulił.
- Nie gniewam się... - wychrypiałam. - Ale mnie zaskoczyliście - dodałam po cichu ledwo dowierzając własnym oczom. 
Zanim zdążyłam powiedzieć coś jeszcze do pokoju wpadła Eleanor.
- O! Jesteś już! Jak dobrze! - uśmiechnęła się i przywitała mnie uściskiem. - Matko! Jak ty wyglądasz! Musisz się ubrać! - i pociągnęła mnie za rękę do mojego pokoju.
- Co wy tu wszyscy robicie? - zapytałam kiedy byłyśmy już same.
- Nate spotkał Louisa i powiedział mu, że dzisiaj mija dokładnie miesiąc od kiedy tu jesteś. Zaproponował, żeby urządzić ci przyjęcie, bo pewnie czujesz się tu nadal trochę obco. No wiesz, nowe miasto, nowa praca, nowi znajomi... - zaczęła trajkotać a ja siedząc na łóżku nie mogłam się nadziwić jej doskonałej dykcji i umiejętności tak szybkiego mówienia.
- Wiesz, właściwie wczoraj, w niedzielę, minął równo miesiąc. Ale ja też liczyłam od poniedziałku - uśmiechnęłam się. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i weszła do garderoby. Po chwili usłyszałam tylko:
- Rusz się! Nie ma czasu! Ciągle tam siedzisz?
Zganiła mnie! No normalnie poczułam się zbesztana. Niechętnie wstałam z łóżka i weszłam za nią do garderoby. Zastałam tam dziewczynę z sukienką w ręce stojącą przed regałem z butami. 
- Żółte, czy różowe? - zapytała. - Różowe. - odpowiedziała samej sobie. Rzuciła mi ubranie i wyszła z pomieszczenia. Zdjęłam ubranie i nałożyłam sukienkę, a potem szpilki [KLIK]. Włosy rozpuściłam, a usta pomalowałam delikatną różową pomadką. Tak uszykowana wróciłam do salonu, gdzie wszyscy już na mnie czekali. Mimo to nie dostrzegli mnie dopóki wychodzący na papierosa Zayn nie powiedział głośno "Ja pierdole!". Stał tak przez chwilę przyglądając się mi, po czym nic nie mówiąc wyszedł na balkon. Zaśmiałam się i zajęłam jego miejsce przy stole. 
          Impreza się rozkręciła. Okazało się, że nie tylko ja pomyślałam dziś o alkoholu. Na stole stało 6 butelek piwa, 2 butelki wina i butelka wódki. Był też szampan, ale ta butelka była już całkiem pusta i stała samotnie pod ścianą. W pewnej chwili doszła do nas Danielle, dziewczyna Liama. Następna świetna osóbka w towarzystwie. Dziewczyny są wprost przemiłe. A towarzystwo się spiło. Wraz z Zayn'em i Liam'em odprowadziliśmy Nate'a i Merry do taksówki. Po chwili z budynku wypadł Louis i Eleanor. Pożegnali się z nami i ruszyli chodnikiem przed siebie. Wróciliśmy do domu. Było już bardzo późno. Zbliżała się 4. Danielle poprosiła Liam'a, żeby wracać już do domu. Harry, Niall i Zayn natomiast postanowili zostać, żeby jutro pomóc mi sprzątać. 
          Gdy zwinęli się już wszyscy, którzy mieli, chłopaki rozłożyli kanapę w salonie, a ja przyniosłam jakiś koc i poduszkę. Będą mieli trochę ciasno, ale sami tego chcieli. Poszłam do kuchni i oparłam się o blat. Za dużo wypiłam. Teraz chciało mi się palić. Ale najpierw prysznic. Poszłam do łazienki, wzięłam 5-minutowy prysznic i przebrałam się w piżamę. Poszłam do pokoju i położyłam na łóżku. W salonie zrobiło się cicho. No może poza faktem, że niekiedy słychać było chrapanie. Włączyłam laptopa i sprawdziłam czy Emily nie napisała. Nic! Odłożyłam urządzenie i w momencie gdy głową niemal dotykałam podłogi drzwi od pokoju otworzyły się i stanął w nich nie kto inny jak Zayn.
- Hej, nie mogę spać. Zimno mi i zepchnęli mnie z wyra - pożalił się.- Mogę?
- Jasne wchodź - uśmiechnęłam się i gestem wskazałam, że może usiąść na łóżku.
- Właściwie chce mi się palić. A tobie? - zapytał wskazując na drzwi od tarasu.
- Chodźmy więc - wstałam i ruszyłam w kierunku wyjścia.
          Ledwo otworzyłam drzwi a na mojej skórze poczułam nieprzyjemnie zimny wiatr. Zadrżałam lekko, ale zrobiłam kilka kroków i oparłam się o barierkę. Chwilę później podszedł do niej też Zayn i poczęstował mnie papierosem. "Dzięki" mruknęłam i zaciągnęłam się mocno dymem. Staliśmy przez chwilę w zupełnej ciszy. Nie była jednak niezręczna. Może to przez alkohol, który mimo wszystko w pewnym stopniu zawładnął moim umysłem i ciałem. Z zimna zaczęłam się lekko trząść.
- Zimno ci? - zapytał chłopak i nie czekając na odpowiedź objął mnie ramieniem. Nie powiem, przyjemne uczucie.
- Dzięki - powiedziałam i uśmiechnęłam się nieznacznie.
- Słuchaj, nie chcę psuć ci humoru, ale... - zawahał się i spojrzał na mnie.
- Ale co? - zapytałam oczekując odpowiedzi.
- Gniewasz się na Harry'ego jeszcze? Bo wiesz, on strasznie to przeżywa. Jest mu bardzo przykro i ...
- Nie gniewam się już. - przerwałam mu i dokończyłam papierosa.
- To dobrze...
          Chyba mu trochę ulżyło, bo zrobił się nieco spokojniejszy. Wróciliśmy do pokoju i usiedliśmy na łóżku. Miałam dziwne wrażenie, że brunet nie mówi mi wszystkiego. Nie chciałam jednak na siłę od niego tego wyciągać. Może sam mi powie.
- Chcesz spać dziś ze mną? - wypaliłam. Miałam pewien plan.
- A mogę? - zapytał ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Jeśli chcesz... Wyjątkowo dzisiaj! - dodałam i zaśmiałam się.
- Ale jak bardzo dzisiaj? - dopytywał, co było już trochę dziwne.
- No dzisiaj - odpowiedziałam i zrobiłam minę pt. "o co ci kurna chodzi?".
- Ale obiecujesz?!
- No chyba tak...
- To z chęcią - powiedział i wszedł pod kołdrę. 
          Zgasiłam światło i położyłam się obok niego. Nakrył mnie kołdrą i mocno do siebie przytulił. Dziwne... Ale jeszcze dziwniejsze było to co zrobił później.
- Zapomniałem! - powiedział i wstał. Zdjął spodnie i koszulkę, po czym położył się w dokładnie tej samej pozycji obejmując mnie ramieniem.
- Zayn?- zaczęłam. - Dlaczego się rozebrałeś?
- Bo w ubraniach się nie śpi. Właśnie, nie radzę ci wchodzić rano do salonu.
- CO?! - przestraszyłam się.
- No przynajmniej dopóki nie zobaczysz Harry'ego.
- O co ci do cholery chodzi? - zapytałam.
- No, bo on jest nagi. Tak całkiem - dodał widząc moją twarz oświetloną jedynie przez blask księżyca.
- Spoko. Jerry też śpi nago - powiedziałam, na co chłopak się zaśmiał. 
          Spojrzał na mnie. Tak inaczej niż zwykle. 
- Jesteś niesamowita - wyszeptał nie mrużąc oczu.
          Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Czyżby sławny Zayn Malik powiedział mi, że jestem niesamowita? O kurka!
- Chciałbym cię pocałować. - i do tego jaki bezpośredni.
Uśmiechnęłam się i obróciłam głowę wystawiając policzek. Zaśmiał się i bardzo delikatnie musnął go wargami. Gdy poczułam jego ciepły oddech zadrżałam. Wyczuł to. Za jednym pocałunkiem szedł następny i następny, a ja ledwo zdołałam utrzymać przytomność. Nie myślałam wtedy o niczym. Po chwili poczułam jego dłoń na drugim policzku. Obrócił moją twarz przodem do swojej, po czym pocałował mnie w czoło, potem w jedno oko i drugie, w nos, policzek, brodę, ciągle omijając moje usta. Wiedziałam co robi. Wiedziałam doskonale. Chciał narobić mi chęci, żebym to ja go pocałowała. 
- Holly - wyszeptał, a ja nie mogąc nic powiedzieć czekałam na ciąg dalszy. - Ja chyba zwariowałem. - powiedział po czym odsunął się ode mnie i runął na poduszkę.
          Zajęło mi sporo czasu zrozumienie co się dzieje. Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na niego z wyrzutem. Leżał zasłaniając twarz dłońmi. Co mu chodzi po głowie? Wahając się ujęłam jego dłoń i zdjęłam z twarzy. Jego mina mówiła "przepraszam, jestem idiotą". Zabrał rękę i odwrócił się do mnie tyłem.
- Zayn - wychrypiałam. - Zayn, odwróć się. Powinniśmy chyba porozmawiać.
- Nie. Nie chcę. Nie teraz. - powiedział i nakrył się kołdrą tak, że zasłoniła całą jego głowę.
Położyłam się. Ale ja się nie poddaję. Odwróciłam się w jego stronę i wtuliłam w jego plecy tak, że leżeliśmy "na łyżeczki". W tej pozycji czekałam. Czekałam ładne kilka minut, które ciągnęły się jakby były godzinami. Na dworze zaczęło się już rozjaśniać kiedy Zayn odwrócił się i postanowił coś powiedzieć.
- Przepraszam - wyszeptał.
- Nie masz za co - odpowiedziałam. Prawda była taka, że mimo, iż to, co zrobiliśmy było niestosowne, bardzo mi się podobało. Nigdy wcześniej nie pomyślałam o nim jak o mężczyźnie. Był kolegą, znajomym. Aż do dzisiaj...
- Mam, nie powinienem...
- Pozwoliłam na to - przerwałam mu. - I ani trochę tego nie żałuję - dodałam i uśmiechnęłam się tajemniczo.
- Co znaczy to, że nie żałujesz? - zapytał ze zdziwieniem na twarzy.
- Bardzo mi się to podobało. - powiedziałam. - Jeszcze nikt nigdy nie doprowadził mnie do takiego stanu, w jakim dzisiaj się znalazłam za sprawą twojej nieskromnej osoby. - dodałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie ma za co - szepnął i mimowolnie się uśmiechnął.
          Leżeliśmy chwilę w ciszy. Zayn objął mnie w pasie ręką i schował twarz w poduszkę najwyraźniej nie chcąc, bym zobaczyło jego uśmiechnięty ryjek. One jeszcze nie wie, że ja wiem wszystko! W mojej głowie działo się tak wiele, że nie wiedziałam o czym pomyśleć najpierw. Ciepło płynące z ciała Zayn'a rozgrzewało mnie do czerwoności. Czułam się jakby milion niewyżytych motyli popierniczał mi w brzuchu. Wrażenie spotęgowała zaciskająca się dłoń chłopaka na wysokości mojego łokcia. Zadrżałam. Znowu! A on znowu to wyczuł! Tym razem jednak zabrał rękę i nagle poczułam się taka naga. On nie może tak robić!
- Zayn?
- Hmm? - zamruczał kusząc jeszcze bardziej. Nie wytrzymałam.
- Zayn. Pocałuj mnie. - zażądałam. 
- Co? - zdziwił się i spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Chcę żebyś mnie pocałował. Teraz! - niemal wykrzyczałam. 
          Wahając się chłopak zbliżył swoją twarz i widząc błaganie w moich oczach zanurzył swoje wargi w moich. Tego chciałam. Tego potrzebowałam. Najpierw nieśmiało oddałam pocałunek, który z każdą chwilą stawał się bardziej namiętny. Nie chciałam przestawać. Przerwaliśmy tylko na chwilę, by złapać oddech. Zayn przeniósł się z pocałunkami na moją szyję i dekolt. Mój oddech stał się szybszy, nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Pod koszulką poczułam jego gorącą dłoń. Objął nią moją wąską talię i lekko zacisnął. Nie mogąc już wytrzymać wydałam cichy, zduszony jęk, na dźwięk którego chłopak wypuścił głośno powietrze z płuc. Spojrzał mi prosto w oczy. Nie chciałam się z nim kochać, chociaż z drugiej strony tak bardzo pragnęłam poczuć go w sobie. Chyba wyczuł moje wahanie, bo zabrał dłoń z mojej talii i zatopił ją w moich długich włosach. Po raz kolejny pocałował mnie w usta. Mimo wszystko byłam mu wdzięczna, że nie nalegał. Niewątpliwie uratował sytuację. 
- Holly? - wyszeptał prosto w moją twarz, ciągle dotykając swoim nosem mojego.
- Hmm? - mruknęłam muskając jego wargi.
- Nie wiem. - odparł po chwili zastanawiania się. - Cieszę się, że Lou spotkał dzisiaj Nate'a.
- Ja też - powiedziałam i spojrzałam mu prosto w oczy.
          Odsunął nieznacznie twarz i pozwolił naszym spojrzeniom się spotkać. Po chwili zszedł ze mnie i położył się obok. Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
- Porozmawiamy jutro - powiedział. - Powinniśmy chociaż trochę się przespać.
Pokiwałam tylko głową i pocałowałam jego dłoń. Nie chciałam, by ta noc się kończyła. Nigdy! 
- Śpij dobrze - szepnął, po czym pocałował moje odsłonięte ramię.

1 komentarz:

  1. O cholera! Porobiło się! Cieszę się, że są razem. Miałam zostawić jakiś dłuższy komentarz, ale nie mogę się doczekać nn! Idę dalej. :*

    Kukardka, xoxo

    OdpowiedzUsuń