Obudziłam się w objęciach Zayn'a. Mimo, że spałam tylko jakieś 2 godziny, nie czułam zmęczenia. Może tylko trochę kaca. Przeklęta głowa! Spojrzałam na twarz chłopaka. Ciągle spał. A wyglądał jak zupełnie inna osoba. Takiego Zayn'a nie znałam. Na początku wydawał się lekko gburowaty i zapatrzony w siebie. Teraz jednak wyglądał tak zwyczajnie. Jakby wszystko gdzieś uleciało i był tylko on. Taki prawdziwy. Nie chciałam jeszcze wstawać. To było zbyt piękne. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w jego tors. Chyba wyczuł, że się kręcę, bo przytulił mnie nieco mocniej. Mogłabym tak leżeć w nieskończoność. Niestety. Odgłos stłuczenia dobiegający z salonu podniósł mnie tak, że usiadłam na łóżku ze skwaszoną miną. podniósł się też Zayn i obdarzył mnie pięknym uśmiechem. Nie miałam na to czasu.
Pomimo błagań chłopaka, żebym została, wygramoliłam się z łóżka i pędem ruszyłam w stronę salonu. No tak! Jak mogłam zapomnieć? Nagi Harry stanął przede mną jak wryty trzymając w dłoni resztki szklanki.
- Sorki - szepnął i zrobił minę zbitego psa.
- Harry... - zaczęłam.
- Hmm?
- Ubierz się - wskazałam palcem w sami-wiecie-które miejsce i wróciłam do pokoju.
- Miałeś rację - zaczęłam na widok leżącego Zayn'a. - Mogłam poczekać aż się ubierze.
Chłopak zaśmiał się i gestem wskazał miejsce obok siebie. Posłusznie położyłam się na łóżku. Mulat obrócił się w moją stronę i zaczął przypatrywać.
- Co jest? - zapytałam zbita z tropu.
- Jeszcze jest dzisiaj - uśmiechnął się zadziornie.
- No i?
- Do 24 mam czas!
- Ahh, no tak - zaśmiałam się. - Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że nie takie "dzisiaj" miałam na myśli.
- No, dlatego tak się upewniałem.
- Zayn, musimy wstawać - powiedziałam i podniosłam się, na co chłopak szybko zareagował ciągnąc mnie za łokieć w dół.
Wylądowałam na swoim miejscu i z pytającą miną się na niego spojrzałam. Ten natomiast trochę posmutniał.
- Co się stało? - zapytałam.
- Jak wstaniemy to wszytko się skończy, prawda?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Wpatrzyłam się w sufit i czekałam. Nie wiem na co. Ale czekałam.
- Zayn... - zaczęłam po chwili.
- Hmm?
- Jak ty to sobie teraz wyobrażasz?
- ...
- No bo, związek między nami jest chyba w tym momencie niemożliwy. Nie znamy się, a ja nie chciałabym zrobić czegoś głupiego i ...
- Ciii..... - przerwał mi. - Mieliśmy porozmawiać o tym jutro.
- Odkładanie tego jest bez sensu!
- Wcale nie. Nie pozwolę ci zniszczyć tej chwili gadaniem! - zaprotestował. - Po prostu leżmy dopóki nas tyłki nie rozbolą.
- Zayn. Trzeba sprzątać...
- Ehh... No dobra... - powiedział, ale nie ruszył się z miejsca.
- To wstajemy? - zapytałam.
- Za chwilę - mruknął i pocałował mnie w czoło.
Znów to samo. Dreszcz przebiegł mi po plecach. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Pogłaskałam jego szorstki od zarostu policzek. On też się uśmiechnął i pocałował mnie tym razem prosto w usta. Trwaliśmy tak przez chwilę nie mogąc się od siebie oderwać. Nastąpiło to dopiero gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Oboje się zerwaliśmy. Zayn zaczął się ubierać, a ja pobiegłam do garderoby. Oparłam się o drzwi i jęknęłam niezadowolona z tak brutalnego przerwania tej wspaniałej chwili. Co za pech! Nadszedł więc czas wybrania ubrania. Dzisiaj sprzątanie, więc założyłam [KLIK], zrobiłam lekki makijaż i spięłam włosy w kucyk. Tak wyszykowana wyszłam z garderoby. W pokoju nie było już Zayn'a. Poszłam więc do salonu, w którym chłopacy zamiast sprzątać napierdzielali się poduszkami.
Nagle w moją stronę zaczął biec Harry. Rzucił się na mnie, a gdy już leżałam usiadł okrakiem na moich nogach i uderzył poduszką. Na szczęście zdążyłam nakryć twarz rękami.
- Słoneczko wstało! - zaczął krzyczeć.
Po chwili wstał i podał mi rękę, by ja też mogła się podnieść. Jak tylko moje stopy stanęły twardo na ziemi, ten wziął mnie na ręce i zaczął mną kręcić to w jedną to w drugą stronę. Nie trwało to na szczęście długo, bo po chwili postawił mnie i patrząc mi w oczy powiedział:
- Dobrze, że już się nie gniewasz! - i dał mi potężnego buziaka w policzek.
- Co was tak wszystkich wzięło na całowanie mnie? - mówiąc to spojrzałam wymownie na Zayn'a. Ten natomiast zarumienił się i spuścił wzrok. Na szczęście nikt oprócz mulata nie zorientował się o co chodzi.
Wzięliśmy się do pracy. Sprzątanie zajęło nam dobre 1,5 godziny. Padliśmy zmęczeni na kanapę.
- To co teraz? - zapytał Niall.
- Śniadanie? - zaproponował Harry.
Zgodnie pokiwaliśmy głowami i już po chwili Harry śmignął do kuchni.
- To co? Śniadanie? - zapytał Zayn pokazując mi paczę papierosów.
Nie czekając chwili wstałam i ruszyłam w stronę swojego pokoju, a Zayn ruszył za mną. Gdy tylko drzwi od pokoju trzasnęły poczułam, że chłopak ciągnie mnie za rękę w swoją stronę. Zanim się zorientowałam czułam na swoich ustach jego wargi. Staliśmy ta całując się namiętnie. Zayn podsadził mnie tak, że nogami oplotłam jego biodra i tak wyszliśmy na taras. Co on ze mną robił? Nie mogłam przestać myśleć o tym, żeby go całować i przytulać. A przecież już miałam dać sobie spokój z facetami. No i Nate prosił, żebym nie wdawała się w żaden romans. Co za głupia ja!
Ześliznęłam się z chłopaka i podeszłam do barierki odpalając papierosa. Podszedł do mnie i musnął mnie wargami w szyję. Odpadam! Nikt nie powinien zbliżać się do mojej szyi. NIKT! Bo kiedy tylko to następuje, głupia Holly leci z nóg na podłogę. Bez wyjątków. Zayn widząc co się ze mną dzieje objął mnie w talii nie pozwalając się przewrócić. Znów to samo. Te niewyżyte motyle!
- Zayn! - krzyknęłam i odzyskując kontrolę nas własnym ciałem uciekłam od niego i stanęłam w odległości metra, by nie mógł mnie już tak zaskoczyć.
- Smaczne to śniadanie - uśmiechnął się zalotnie i odpalił papierosa.
Zaśmiałam się. Ten gościu jest niemożliwy. Staliśmy tak mierząc się od stóp do głów, przyglądając najmniejszym szczegółom. Byłam pewna, że znał już dokładną ilość moich piegów, które tak starannie ukrywałam. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich blondyn.
- Co tu tak cicho? - zapytał. - I śmierdzi. - dodał patrząc na papierosy.
- Nie interesuj się, blondi - odpowiedział Zayn i mrugnął do przyjaciela.
- Śniadanie gotowe. Pospieszcie się, chyba, że chcecie jeść zimną jajecznicę! - powiedział i wybiegł jakby przestraszona, że i jemu może wystygnąć.
Skończyliśmy palić i ruszyliśmy do kuchni. Nałożyliśmy sobie jajecznicę, nalaliśmy kawę i poszliśmy do salonu zjeść. Po skończonym posiłku siedzieliśmy jeszcze przez chwilę i oglądaliśmy telewizję. Nadeszła godzina 13 i chłopacy musieli się zbierać. Odprowadziłam ich do drzwi, po czym zebrałam brudne naczynia i poszłam je umyć. Zmęczona nocą i poraniem położyłam się na łóżku i wpatrzyłam w sufit. Miałam w głowie pustkę. Usłyszałam wibrację na stoliku nocnym. wzięłam telefon do ręki i odczytałam sms'a.
"Przyjdę wieczorem. Do 24 mam czas." Mimo, że wiadomość przyszła od nieznanego numeru, dobrze wiedziałam czyj on jest. Zapisałam kontakt i odpisałam: "Będę czekać."
Huhuhu nn!!!!!
OdpowiedzUsuńKukardka, xoxo