piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 13.2

          Czekałam. Czekałam. I jeszcze raz czekałam. Na darmo. Była już godzina 15., a ich ciągle nie było. Spędziłam pół dnia na czekaniu, a nic mi z tego nie przyszło. Może to ma być dla mnie jakaś nauka. Może powinnam zadziałać, a nie tylko czekać! Wstałam więc z kanapy w salonie, porwałam z podłogi torebkę i wybiegłam z domu. Wsiadłam do stojącej pod blokiem taksówki i podałam kierowcy adres mieszkania chłopaków. Przez całą drogę myślałam, jak powinnam się zachować. Nakrzyczeć na nich, czy udawać, że nic się nie stało. Zwyciężyła moja wybujała duma i postanowiłam nie okazywać uczuć.
          Wysiadając z samochodu, przykleiłam do twarzy jeden z najładniejszych moich uśmiechów i podeszłam do drzwi. Zapukałam. Nie musiałam czekać długo. Drzwi otworzy po raz kolejny Zayn. Tym razem nie powiedział nawet "cześć". Odwrócił się pozostawiając otwarte drzwi i ruszył schodami na górę. Prychnęłam tak głośno, żeby mnie usłyszał i weszłam do mieszkania. Swoje kroki skierowałam prosto do salonu. Ten był jednak pusty. Skoro tak... Weszłam po schodach i ruszyłam na koniec korytarza. Podeszłam do drzwi z prawej strony i nacisnęłam klamkę. Skoro nikt rzeczywiście nie chce mi pomóc, zrobię to sama. Czas, start!
          Moim oczom ukazał się Malik z jakąś brązowowłosą dziewczyną na kolanach. Uśmiechnęłam się szeroko, weszłam i rzuciłam się na jego łóżko.
- Ojej! Już zapomniałam jakie to łóżko jest wygodne! - powiedziałam entuzjastycznie, choć nigdy wcześniej na nim nawet nie siedziałam.
- Holly, co ty tutaj robisz? - zapytał przez zaciśnięte zęby Zayn.
- Odwiedzam miejsce, w którym pierwszy raz...! No przestań. Przecież mówiłeś, że mogę dziś do ciebie wpaść! - zrobiłam zdezorientowaną minę i spojrzałam na niego z wyrzutem. Chyba powinnam zostać aktorką.
- Wyjdź, proszę - powiedział i wstał, zrzucając z kolan dziewczynę.
- To niezbyt miłe zapraszać kogoś, a później go wyganiać - powiedziałam i również się podniosłam.
- Nie zapraszałem cię tutaj. Idź już.
- Jasne... Chodź na sekundkę - szepnęłam przechodząc koło niego i pociągnęłam go za rękaw, prowadząc za drzwi.
          Gdy tylko znaleźliśmy się za drzwiami, chłopak złapał mnie za ramiona i oparł o ścianę.
- Co ty kurwa robisz?!
- Ja? Odbieram to, co moje - szepnęłam mu prosto w usta, odpychając mocno od siebie.
- Mówiłem ci, że w tej chwili nie możemy być razem...- zaczął.
- Nie po to przyszłam- przerwałam mu.
- Nie? To po co? - zapytał zdezorientowany.
- Po moją nadszarpaną dumę. Musisz wiedzieć, że podjęłam twoje wyzwanie. I mam zamiar wygrać.... -powiedziałam i skierowałam się w stronę pokoju Jerry'ego.
- Jakie do cholery wyzwanie? Co ci się przyśniło?! - wołał za mną, ale mu nie odpowiedziałam.
          Bez pukania weszłam do pokoju brata i podeszłam do łóżka. Rzuciłam się na nie i czekałam aż Jerry coś powie. On natomiast stał niewzruszony pod drzwiami  z założonymi rękami na piersiach i patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem.
- No co?! - jęknęłam w poduszkę, nie podnosząc głowy.
- Wiedziałem, że jesteś pojebana, ale bez przesady...
- A co? Mam stać i patrzeć jak ta wywłoka mi go zabiera?! - zapytałam podnosząc się na łokciach.
- Mogłabyś podejść do tego inaczej. Zastanawiałaś się, czy twoje zachowanie jej nie skrzywdzi?
- To ona krzywdzi mnie. Zabroniła Zayn'owi się ze mną spotykać! A miał być moim przyjacielem. Nie pozwolę jej na to! - krzyknęłam i wstałam.
- Ale nie tak! Chcesz się na niej zemścić? To rzeczywiście takie odpowiedzialne i dojrzałe!
- Jerry! Nie mogę go stracić! Zayn musi wiedzieć, jak ja się z tym czuję. Chcę tylko, żeby tak jak kiedyś wpadał do mnie zapalić, czy wypić kawę! Nie wiem co mam ze sobą zrobić bez niego! Zaczęłam się spóźniać do pracy, bo nie budzą mnie już jego sms'y! W sklepie spędzam kilka godzin, bo to on zawsze wrzucał wszystko do koszyka, a ja siedziałam w nim i to wszystko łapałam. Zostałam sama! Ty też nie masz dla mnie czasu, ale to rozumiem. Nie chcę, żeby wszyscy wokół mnie skakali, ale nie chcę być sama! Nie umiem...
- Więc zrób to w dojrzały sposób...
- Jak?
- Pokaż mu co stracił... - zaproponował z głupim uśmieszkiem, który mógł znaczyć tylko jedno - konspira!
- Co masz na myśli?
- Wiesz... Pomyśl przez chwilę jak facet... Najbardziej podniecająca dla facetów jest rzecz, której nie mogą mieć. Bądź niedostępna. Olej! Ale pojawiaj się. Musi często cię widzieć. Jak chcesz, to mogę spróbować załatwić z Tracy, żebyście mogli się spotykać.
- Mógłbyś to dla mnie zrobić? - zapytałam z nadzieją, choć nie potrzebowałam odpowiedzi na to pytanie.
- Dla ciebie wszystko, ale nie za darmo...
- Czego chcesz? - w ułamku sekundy zmieniłam swój ton z podekscytowanego na podejrzliwy.
- Przeproś ich.
- Co?!
- Przeproś. To wszystko, co masz zrobić. Jeśli ci się uda, zrobimy kolejny krok, a później następny i w końcu odzyskasz Malika.
- Zrobię wszystko - powiedziałam z determinacją.
- Miło mi to słyszeć. Zrób to jutro na imprezie.
- Dobra. To idę. Pogadasz z tą...
- Nie kończ - zaśmiał się - pogadam. A właśnie! Harry i Niall połapali się z sms'ami...
- Kurwa! Czego nie zrozumieli z "nie mów temu drugiemu"?!  krzyknęłam i odwracając się na pięcie ruszyłam w stronę wyjścia.


***

Niestety nie uda mi się skończyć tego rozdziały dzisiaj, bo za minut 5 wyjeżdżam. Jestem jednak w euforii wynikającej z odebrania wyników matury. Cieszę się jak debil, bo poszło mi całkiem nieźle! Postanowiłam więc dodać ten, kolejny, fragment rozdziału, który niefortunnie ukaże się w trzech częściach. Bawcie się dobrze i cieszcie wakacjami! Do zobaczenia za dwa tygodnie! ;*

2 komentarze:

  1. jestem strasznie ciekawa czy Holly uda się odzyskać Zayna :) czekam z niecierpliwością na następny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrocilas? Nowy prosze!

    OdpowiedzUsuń